Nasza misja

#wsparcieBetlejem

Wsparcie Chrześcijan z Ziemi Świętej

Naszą główną misja jest niesienie pomocy dla chrześcijan mieszkających na terenie Ziemii Świętej, oraz przybliżenie darów jakie ma do zaoferowania Betlejem dla wiernych mieszkających w Polsce.

Wielu ludzi, którzy nas obserwują aktywnie wspierają naszą misję.

To właśnie nasz Chrześcijański obowiązek, aby wspierać innych w potrzebie. Z głębi serca, dziękujemy!

Z jednej strony umożliwiamy betlejemskim rzemieślnikom sprzedaż swoich dóbr na terenie Polski. Dzięki temu mogą uczciwie zarobić pieniądze w momencie, gdy tak ogromny segment gospodarczy jakim jest turystyka w Izraelu, wciąż jest ograniczony.

Natomiast z drugiej strony dajemy możliwość zaproszenia do swojego domu cząstki pochodzącej z Ziemii Świętej w postaci ręcznie robionych wyrobów z drzewa oliwnego i nie tylko.

Dotychczas udało nam się zgromadzić i przekazać:

od 03.2020 r. do 12.2023 r.
$ 0

Poznajmy rodzinę Himo

Aby pokazać wam jak wygląda codzienne życie w Betlejem, oraz przybliżyć formę naszej współpracy z betlejemskimi rzemieślnikami, przeprowadziliśmy wywiad z Sandy Himo z która współpracujemy już od lat.

Opowiedz nam coś o sobie i swojej pracy? Czym się zajmujesz na codzień?

Jestem mieszkanką miasta Betlejem. To po pierwsze. Od kilku lat jestem również żoną i mamą dwóch przecudownych skarbów – trzy letniej córki o imieniu Amarella i półtorej rocznego synka Eliasza.

Razem z mężem mieszkamy w Betlejem od urodzenia i poznaliśmy się w betlejemskim związku harcerskim. Tu mieszkamy i tu pracujemy. Tu żyjemy próbując każdego dnia jako chrześcijanie odnaleźć się w konflikcie pomiędzy państwem Izrael, a Palestyną. Nie jest to łatwe życie, ale żyjemy w ziemi naszych ojców i matek, i jest to dla nas niezmiernie ważne by zostać w naszej małej ojczyźnie.

Jestem również nauczycielką. Pracuje w szkole, ale nie tu w Betlejem, lecz w Jerozolimie. Każdego dnia by dojechać do pracy musze przekraczać mur, który oddziela nas mieszkańców Betlejem od Jerozolimy.

Mur jest wielkim problemem! Jego przekraczanie nie jest łatwe. Trzeba mieć specjalna przepustkę którą mieszkańcy Betlejem, w tym również i ja i mój mąż – Nabil, muszą uzyskać od władz Izraela, które kontrolują przejścia pomiędzy naszymi miastami jak i również sam mur. Życie nie jest tu łatwe.

Nasza codzienność jest pełna wyzwań każdego dnia. Jako chrześcijanka, jednak wiem co to znaczy nosić krzyż i wiem co znaczy upadać i się podnosić. Ta codzienność to dawanie siebie mojej rodzinie i moim uczniom. To ja!

Chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś więcej o procesie powstawania tych pięknych wyrobów z drzewa oliwnego.
Kto je robi?

Sam proces powstawania tych wyjątkowych przedmiotów nie jest prosty. Proszę pamiętać, że są to rzeczy tworzone z drewna oliwnego. Każda rzecz tworzona w warsztatach ma określony rozmiar, a materiał – drewno oliwne, musi wyrosnąć z drzewa oliwnego, aby osiągnąć odpowiednia wielkość, za nim powstanie rękodzieło, które trafi do Waszych domów.

Muszę tu wspomnieć, że bardzo często słyszymy głosy odwiedzających nasze warsztaty: Czy nie jest nam żal drzew?

Turyści myślą, że tworzymy te pamiątki wycinając nasze drzewa.  Te drzewa są dla nas jak rodzina!

Bardzo często dorastają razem z nami. Jak brałam ślub z moim mężem to najważniejszy prezent jaki dostaliśmy od naszych rodzin to sad z kilkoma drzewami oliwnymi. To częsty dar od rodziców w naszej tradycji i kulturze.Tak więc mamy nasz sad, a w nim drzewka, które będą dorastały z moimi dziećmi.

Najlepszy materiał oraz najbardziej obfite zbiory oliwek, zapewniają nam drzewa oliwne, gdy osiągają wiek około 40 lat. Tak więc są to drzewa wielopokoleniowe. W naszym mieście są drzewa oliwne które pamiętają jeszcze czasy apostołów, maja po kilka tysięcy lat!  Drzewa się docina. A z dociętych gałęzi wytwarzamy pamiątki.

Faktem jest, że czasem wycina się całe drzewa, by wykonać pokaźnych rozmiarów figury. To jednak proces, który ma na celu tworzenie nowej przestrzeni w naszych sadach, na nowe sadzonki.

Niestety w Betlejem są również rodziny, które sprzedają swoje sady. Tracąc prace i nie mając środków do życia – popchnięci są do ostateczności. Młodzi z takich rodzin żyją już gdzie indziej, a seniorzy nie maja już sił, by opiekować się swoim najcenniejszym darem jakim są sady drzew oliwnych w Betlejem.

Gdy my nie możemy pojechać do Betlejem, niech Betlejem przyjedzie do nas!

Jak długo się tym zajmujecie?

Ta tradycja wyrabiania rękodzieła, jest tak stara, jak tradycja nawiedzania miejsc związanych z narodzinami naszego Pana przez pielgrzymów – czyli od bardzo dawna. Z tego zajęcia utrzymują się u nas pokolenia rodzin. Nie tylko mojej rodziny, ale i naszych sąsiadów z Betlejem i również innych okolicznych miasteczek i wsi.

To był dla nas chleb, który został nam zabrany, tak nagle ze nie mogłam w to uwierzyć.

Mieszkańcy Betlejem żyją już za Murem! Żyjemy za nim już od 2004 roku. Są tu pokolenia, które nie znają innego miejsca. Żyją tu młodzi ludzie, którzy nigdy nie byli w Jerozolimie, a ona znajduję się tuż za murem. Do tego wszystkiego doszedł mur, który nie jest widziany i nie zna granic. To bardzo ciężkie doświadczenie nie tylko dla naszej rodziny. Każdy z mieszkańców naszego miasta żyje z pamiątek, które kupowali turyści. Turystyka to wszystko co mamy, a teraz skończyło się i to. Mamy jednak przyjaciół.

Na całym świecie sytuacja się zmieniła ze względu na COVID.
Jak wpłynęło to bezpośrednio na Ciebie i Twoją rodzinę?

Przed COVID-19 ulice miasta Betlejem były pełne turystów i pielgrzymów, którzy odwiedzali miejsce narodzin Chrystusa. Wokół placu, gdzie stoi Bazylika narodzin dzieciątka Jezus, jest mnóstwo sklepów oferujących pamiątki z Betlejem. Wśród tych pamiątek znajdują się wyroby zrobione z drewna oliwnego i są to pamiątki z drewna pochodzącego z naszych sadów i naszych drzew.

Co roku docina się te drzewa by dawały nam jak najwięcej oliwek, z których robimy przepyszna oliwę, będąca podstawą Palestyńskiej kuchni. Z tych dociętych drzew pozostają gałęzie i gałązki i to z nich wyrabia się tu pamiątki, które były kupowane przez turystów.

To wszystko pewnego dnia się skończyło. Jak by ktoś zgasił światło w pokoju, w którym żyjemy my i nasze dzieci.

Kiedy świat stanął przed wyzwaniem jakim jest COVID-19, ja nie pracowałam zawodowo. Wtedy zajmowałam się domem i dwójką małych dzieci. Natomiast mój mąż Nabil pracujący jako kierowca w turystyce już od ponad 12 lat stracił swoją pracę.

Wtedy musiałam poprosić o pomoc swojego wujka, który już od wielu lat ma swój niewielki warsztat, gdzie wytwarza wyroby z drewna oliwnego. Korzystając ze znajomości jakie w turystyce zdobył mój mąż Nabil wpadliśmy na pomysł, że jeśli turyści nie mogą przyjechać do Betlejem, to może Betlejem może przyjechać do nich? Do ich ojczyzn do ich domów? Poprosiłam wujka by pomógł nam w początkach tworzenia pierwszych propozycji, które mogłyby zainteresować potencjalnych klientów.

Gdy były już gotowe wysłaliśmy je do naszych przyjaciół i zapytaliśmy czy nie zechcieliby pomoc nam w tym projekcie. Tu pojawia się projekt www.malebetlejem.pl, który ma swoją 8-letnią historię istnienia w Polsce i już wcześniej wpisał się w temat pomagania chrześcijańskim rodzina z miasta Betlejem.

Znamy się już z nimi od wielu lat i to nie tylko jako współpracujące ze sobą dwie strony, ale również jako bardzo bliscy przyjaciele. Proces jest prosty. My tworzymy, a Małe Betlejem dostarcza produkty klientom. Można ich znaleźć nie tylko w Internecie. Często są zapraszani przez parafie w dziele pomocy naszej rodzinie. To parafianie z Waszego kraju dają nam nadzieje, że nie jesteśmy sami.

Wraz z całą moją rodziną jesteśmy bardzo wdzięczna za te pomoc jaką od was otrzymujemy.

Pomijając całą tę sytuację związaną z wirusem, ciekawi nas również jak traktowani są chrześcijanie w Ziemi Świętej?

Jako chrześcijanie mamy swoje miejsce na tej ziemi. Staramy się żyć naszym życiem codziennym. To w naszym mieście Betlejem narodził się Pan Jezus, który pokazał nam jak to wszystko znosić. To on daje nam moc każdego dnia, pomaga w codziennym życiu oraz pokazuje jak patrzeć z nadzieją w przyszłość naszą i naszych dzieci.

To właśnie tu – do Betlejem Król Herod wysłał swoich siepaczy. Znamy tę historie z Ewangelii. Od tamtych czasów życie chrześcijan w tej ziemi co jakiś czas naznaczone było takimi wydarzeniami. Można by rzec, że przywykliśmy już do takiego życia, lecz to nieprawda.

Mamy wielkie pragnienie, by nasza współczesna rzeczywistość była pełna nadziei na lepsza przyszłość dla naszych dzieci. Nie chcemy by opuszczały one swoja ojczyznę.

Niestety z obecnie panującą sytuacją coraz więcej młodzieży opuszcza te Ziemie. Wyjeżdżają na studia i nie chcą wracać. Zakładają swoje rodziny w innych krajach. To wielki kryzys rodzin z Betlejem.

Żyjemy jednak nadzieją. Mamy wielkie poczucie, że nasza codzienność się zmieni. Te nadzieje od wieków dawali nam również odwiedzający nas pielgrzymi i turyści. Dzięki nim odzyskujemy poczucie, że nie jesteśmy sami. Wspomniałam wcześniej, że gdy zastała nas sytuacja z Covid-19 poczułam się, jak by ktoś zgasił światło w pokoju nadziei. Dziś mogę przyznać, że jest ktoś kto to światło zapalił dla naszej rodziny na nowo.

To Wy którzy kupujecie to co my tworzymy. Dziękuje za to światło nadziei w imieniu moich dzieci. Dziękuję w imieniu wszystkich rzemieślników z Betlejem, których wspieracie. I dziękuje jako ja – kochająca matka, wspierająca żona, palestyńska chrześcijanka, mieszkanka Betlejem.

Dziękuję, Sandy Himo

Dołącz do naszej społeczności

Zarejestruj się do naszego newslettera, a nie ominie Cię żadna nowość z Małego Betlejem, a dodatkowo otrzymasz kod rabatowy na swoje zakupy w Małym Betlejem.

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Więcej przeczytasz w naszej Polityce prywatności